Superfoods, które już goszczą na półkach polskich sklepów
Data publikacji: 2018/03/14, zmodyfikowano: 2018/07/26
Superfoods, które już goszczą na półkach polskich sklepów (14.03.2018)
Wiemy już, czym jest superżywność i dlaczego właśnie tak jest nazywana. Poznaliśmy również bliżej superfoods, które w naszym kraju nie są jeszcze tak popularne, ale ich działanie lub właściwości są na tyle ciekawe, że warto coś o nich wiedzieć i na nie czekać. Są jednak produkty, które również zaliczyć możemy do zaszczytnego grona superżywności, a które – choć przybyły z daleka i również noszą miano egzotycznych – goszczą już na naszych półkach, a także na naszych stołach.
Idziemy w jagody – goji i acai
Jeśli chodzi o superfoods, zdecydowanie warto pójść w jagody, to jest – zacząć regularnie dodawać do posiłków takie produkty jak goji czy acai.
Jagody goji to owoce, którymi chińska medycyna posługuje się od dawna, wykorzystując goji do leczenia dolegliwości oczu, wątroby i nerek. Nietrudno więc zgadnąć, że właśnie stamtąd nasze jagody pochodzą – rosną w Chinach, Tybecie i Mongolii. Ich zbioru dokonuje się poprzez strącanie owoców na specjalną matę – dotknięte ręką ludzką, zmieniają bowiem kolor na czarny. Choć metoda zbioru wydaje się skomplikowana, warto włożyć w nią nieco wysiłku – jagody goji mają bowiem wiele właściwości bardzo pozytywnie oddziałujących na organizm ludzki.
Po pierwsze, zawierają przeróżne witaminy i minerały, w tym na przykład selen, który odpowiada za regulację pracy tarczycy, czy german, którego działanie antynowotworowe jest udowodnione naukowo. Po drugie, goji dostarczają ogromnej ilości substancji przeciwutleniających, których zbawienne działanie było wspominane niejednokrotnie. Po trzecie i bardzo ważne, bowiem niewiele owoców może pochwalić się takimi właściwościami, goji, dzięki zawartości zeaksantyny, chronią oczy przed działaniem ostrego światła oraz promieniowaniem UV. Dodatkowa zawartość luteiny sprawia, że jagody goji poprawiają komfort widzenia i zmniejszają ryzyko dolegliwości związanych z oczami, np. zwyrodnienia plamki żółtej. Po czwarte, jedna garść jagód goji pokrywa aż 50% zapotrzebowania na witaminę A, bowiem zawiera beta-karoten, który nie tylko odpowiada za piękną karnację, ale także wzrok, odporność oraz spowolnienie powstawania zmarszczek. Goji pomogą także w odchudzaniu, zawierając dużo błonnika oraz mając niski indeks glikemiczny.
Równie ciekawym owocem są ich jagodowe kuzynki, acai, które rosną w zupełnie innym miejscu globu – w lasach amazońskich. Plemiona żyjące w dorzeczu Amazonki od dawna znają właściwości jagody acai – stosowały bowiem owoc w charakterze lekarstwa na biegunki, krwotoki oraz choroby pasożytnicze. Acai wiele właściwości dzielą z jagodami goji – zawierają podobne witaminy i minerały, mają działanie antyoksydacyjne. Jest jednak kilka właściwości charakterystycznych jedynie dla acai. Przykładowo, dzięki zawartości polifenoli, acai pozytywnie wpływają na układ krążenia, zmniejszając ryzyko zatorów, choroby wieńcowej czy miażdżycy. Dzieje się tak również dlatego, że kwasy tłuszczowe zawarte w jagodach acai redukują zły cholesterol we krwi. Wysoka zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych wpływa także bardzo dobrze na pamięć i czynność mózgu, pozwalając przez długi czas pracować na najwyższych obrotach. Co ciekawe, jagody acai również pomagają w odchudzaniu, ale nie tylko dzięki wysokiej zawartości błonnika. Są one tzw. termogenikami – podnoszą temperaturę ciała, spalając tkankę tłuszczową.
Pokarm bogów – ziarna chia
Chia, inaczej szałwia hiszpańska, spożywana była już przez Majów czy Azteków, którzy nazywali ją „pokarmem bogów”. Nic dziwnego – chia, oprócz tego, że dzieli niektóre z wyżej wymienionych właściwości, jest tak bogata w witaminy, minerały i substancje odżywcze, że z powodzeniem zawstydza produkty, które wskazalibyśmy jako ich źródło. Przykład? Co powiemy, gdy ktoś zapyta nas o źródło kwasów omega 3 i 6? Zapewne pierwsze do głowy przyjdą ryby. Błąd! Niepozorne ziarenka chia zawierają więcej kwasów omega 3 niż łosoś atlantycki, dzięki czemu wspierają czynność mózgu, łagodzą reumatyzm i chronią przed zapaleniem stawów. Kolejny przykład? Wapń. Kojarzymy z nim zwykle mleko, a chia zawiera go 5 razy więcej! Zalecana jest więc dla osób, które stosują dietę bezlaktozową.
Nasionka szałwii hiszpańskiej zawierają także 3 razy więcej żelaza niż szpinak, 2 razy więcej potasu niż banany czy 13 razy więcej magnezu niż brokuły. Jakby tego było mało, chia absorbuje wodę, dzięki czemu pomaga zapewnić odpowiednie nawodnienie organizmu. Jest polecana dla diabetyków, ponieważ spowalniają wchłanianie cukrów oraz regulują ich stężenie we krwi, a także dla osób dbających o linię – chia zawiera duże ilości błonnika i stwarza długotrwałe uczucie sytości. Należy jednak pamiętać, że nasiona chia mogą wywoływać działania niepożądane. Trzeba więc pilnować, by nie spożywać więcej niż 50 g pokarmu bogów dziennie, żeby cały czas czuć się bosko.
Kolorowe zdrowie
Dlaczego kolorowe? Bo jest zielono-niebieskie! Dokładniej mówiąc, chodzi o pewną szczególną algę, która na nasze zdrowie ma wprost zbawienny wpływ. Rośnie w różnych miejscach świata – w Azji, Ameryce Północnej, Południowej czy Afryce. W Polsce najczęściej można ją nabyć w formie proszku oraz tabletek. Mowa o spirulinie – jednym z najwybitniejszych superfoods, zawierającym prawie 4000 witamin, minerałów oraz innych substancji odżywczych. Niektóre z jej właściwości pokrywają się z wymienionymi w przypadku jagód goji i acai, jednak niektóre są zdecydowanie wyjątkowe.
Spirulina jest doskonałym źródłem białka – zawiera go cztery razem więcej niż mięso! Co ważniejsze, oddziałuje na najważniejsze organy naszego ciała. Ma zbawienny wpływ na układ krążenia. Ze względu na zawartość kwasu gamma-linolenowego, redukuje poziom cholesterolu we krwi, a nawet odwraca jego negatywne działanie, zapobiegając nadciśnieniu oraz chorobom serca. Na ciśnienie wpływa też obecna w spirulinie fikocyjanina, obniżając je, jeśli znajduje się na zbyt wysokim poziomie.
Spirulina zawiera też pewną substancję, która jest szczególnie ważna w obliczu przeprowadzonych ostatnio badań. Dowiodły one, że arsen w organizmie człowieka może działać rakotwórczo. Spirulina podawana z cynkiem obniża poziom arsenu aż o 47%. Alga ta zapobiega jednak nie tylko poważnym chorobom, ale także tym, które spotykają nas na co dzień. Wapń wydzielony ze spiruliny pomaga w leczeniu wirusów takich jak grypa czy różyczka, a sama alga może pomóc w przypadku reakcji alergicznych. Co ciekawe, spirulina działa nie tylko na nasze wnętrze, lecz także na nasz wygląd. Dzięki witaminom i chlorofilowi osłabia wypadanie włosów, dzięki zawartości witaminy F oraz kwasowi nukleinowemu dostarcza tlen do wielu komórek. Wpływając tym samym na kondycję włosów, skóry i paznokci, dodatkowo swoje działanie wspomagając jeszcze dzięki biotynie. Zalecana dawka spiruliny to 1 tabletka lub łyżeczka proszku na 10 kg masy ciała.
Na zdrowie – zboża
Jak wynika z analizy zbożowych superfoods, właśnie zabierając się za ich jedzenie powinniśmy mówić: na zdrowie! Pierwszym z nich jest amarantus, choć właściwie nazywanie go zbożem jest błędem.
Choć nosi przydomek zboża XXI wieku, tak naprawdę jest pseudozbożem.
Amarantus jest jedną z najstarszych roślin uprawnych na świecie, która była podstawą żywienia Inków, Azteków i Majów. Amarantus, zwany też szarłatem, od 25 lat jest również uprawiany w Polsce. Co ciekawe, jego uprawa jest równie zdrowa, co spożywanie – amarantus pochłania dwukrotnie więcej dwutlenku węgla niż inne rośliny, sprzyjając ochronie środowiska. Na naszym rynku spotkamy go w formie mąki, nasion oraz preparatu. Zdecydowanie powinniśmy je stosować. Amarantus jest bowiem bogaty nie tylko w wymienione już wcześniej witaminy, ale także w substancje takie jak żelazo (ma go 5 razy więcej niż szpinak) czy białko – i to dobrze przyswajalne białko, co ważne – bezglutenowe. Amarantus zawiera również nienasycone kwasy tłuszczowe, które – jak już wiemy – zbawiennie działają na układ krążenia. Bardzo oryginalną substancją, którą można znaleźć w amarantusie, jest skwalen – naturalny antybiotyk, który ma właściwości antybakteryjne i grzybobójcze, co pozwala mu chronić organizm, szczególnie w okresie obniżonej odporności.
Kolejnym ciekawym pseudozbożem jest komosa ryżowa, inaczej quinoa lub ryż peruwiański. Również była spożywana przez Inków, Majów i Azteków, którzy również mylnie zwali ją „matką zbóż”. Komosa także zawiera dużo łatwo przyswajalnego białka – stanowi ono aż 20% jej zawartości. Nie zawiera za to glutenu, a więc jest idealna dla osób chorujących na celiakię, a także tych, którzy nie dostarczają sobie w diecie białka zwierzęcego. Komosa zawiera również dużo wapnia, co jest szczególnie ważne dla osób, które nie spożywają laktozy. Może także pełnić ważną rolę w diecie dzieci, stymuluje bowiem hormon wzrostu i wspomaga ich prawidłowe rośnięcie. Jednak zdecydowanie najciekawszą właściwością komosy jest odkryte przez polskich naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego działanie antynowotworowe.
Superfoods na półkach polskich sklepów – Podsumowanie
Jakie powinno być podsumowanie powyższych informacji? Chyba tylko jedno – powinniśmy starać się włączać wymienione wyżej produkty do naszej diety. Ich działanie mówi samo za siebie. Odrzucać nas może jednak cena takich produktów lub fakt, że nie będziemy wiedzieli, co z nimi zrobić. Jeśli chcemy ocalić nasz portfel lub trzymać się tradycji, warto zapoznać się z rodzimymi superfoods, o których będzie mowa już niedługo.
+ There are no comments
Add yours